Beznadzieja
Nadzieja to oczekiwanie, że sprawy potoczą się tak, jak chcesz żeby się potoczyły.
Czy nadzieja jest matka głupich? Zależy, jak zdefiniujemy głupotę. Nadzieja jest matką, a raczej cechą głupszych. Brak nadziei – cechą tych mniej głupich. Albo tych o bardziej otwartych umysłach. Albo tych, co mają więcej wyobraźni.
Nadzieja to pisanie gotowego scenariusza dla świata. I wiara, że świat będzie funkcjonować dokładnie tak, jak sobie wymyślimy. A może funkcjonować dowolnie. Naprawdę dowolnie. W dodatku może funkcjonować lepiej niż sobie wymyślimy.
Być może, gdy zamawiamy danie z menu – nadzieja, że dostaniemy to, co zamówimy (oraz zapłacimy, tyle, ile widnieje w karcie) jest jakoś uzasadniona. Ale w życiu zamawiamy i… czasem dostajemy to, czasem coś innego, a zwykle, tak jak w megaekskluzywnych restauracjach, końcowy rachunek jest nam nieznany.
Nadzieja jest przywiązaniem do konceptu powstałego w naszej głowie. Nadzieja jest uporem, że wiemy, co nas uszczęśliwi. I że tylko to nas uszczęśliwi, nad czym mamy kontrolę. Nadzieja to ego, które uważa, że widzi cały obraz i nie ma wady wzroku. Brak nadziei pozwala nam się rozluźnić i przyjąć dowolny prezent od losu, dowolne danie z karty i potem zdecydować, co z tym zrobimy. Brak nadziei pozwala reagować, a nie oczekiwać. Brak nadziei to odpuszczenie.
Życzę wam beznadziejnego tygodnia.
***
I jeszcze historyjka, zaczerpnięta z Wikipedii:
Wiara, Nadzieja i Miłość to trzy męczennice wczesnochrześcijańskie, córki św. Zofii Rzymskiej. Według legendy Wiara, oraz jej dwie młodsze siostry były torturowane, gdy ich matka odmówiła złożenia ofiary bogini Dianie. Dziewczynki były podpalane, oblewane wrzącą słomą, bite i dźgane różnymi przedmiotami. Gdy okazało się, że mimo wszystko żyją – zostały ścięte mieczem. A ich mama – zmarła z rozpaczy. Taka legenda, lub fakt, funkcjonuje w kościele prawosławnym (a Wiera, Nadieżda i Luba, to imiona nadawane czasem dziewczynkom). Z kolei w innych chrześcijańskich wyznaniach, wiara, nadzieja i miłość to cnoty boskie (wg św. Pawła – najważniejsza z nich jest miłość).
Historyjka, która pokazuje różnice w postrzeganiu świata przez kulturę chrześcijańską i – nazwijmy to tak, współczesną duchowość, której bliżej jest do buddyzmu czy tao. Tu jest cierpienie, które uszlachetnia i niezbadane wyroki bożej opatrzności. A tu jest raczej uwalnianie się od cierpienia i badanie wyroków opatrzności. Ale przede wszystkim – nie ma żadnych nagród za cierpienie. Bo cierpienie nie jest godne pochwały. Nie ma co go się wstydzić, ale nagród za nie raczej nie będzie.