#onedaydaily
Jeden krok naprzód. Jedna asana na raz. Tyle na razie wystarczy.
Kiedy mam odmienny od szczęśliwego stan świadomości, tak właśnie działam. One breath at time, jak poucza Kino MacGregor. #onedaydaily - jeden dzień dziennie.
Tym hashtagiem oznaczam czasem posty na Instagramie. Kiedy było mi bardzo trudno, wymyśliłam go sobie dla przypomnienia. I tak możesz zrobić tylko jeden oddech na raz, tylko jeden krok na raz, przeżyć tylko jeden dzień dziennie, więc na tym na razie się skup. Jak niepijący alkoholik - myśl o tym, że nie pijesz dzisiaj. Nie myśl o jutrze. Nie myśl o końcu świata.
Ale czasem to nie jest dobra filozofia, (sorry, Eckhart Tolle). Nie bez powodu Jon Kabat Zinn metodę mindfulness, bycia tu i teraz, wykorzystuje w leczeniu depresji. Pomaga. Ale gdy jest dobrze, naprawdę dobrze, albo po prostu trochę bardziej dobrze, niż źle, warto spojrzeć dalej na drogę, a nawet spróbować wyobrazić sobie, co jest za zakrętem. Jutro. Na końcu świata.
***
- W galopie zawsze patrz daleko do przodu - pouczył Mohamed, nasz przewodnik Ewelinę. Podczas rajdu konnego w Maroku (wróciłam wczoraj) popędziła na plaży do przodu. Argan, szybki koń, poniósł ją, gdzie oczy poniosą, a może sama dała się ponieść. Na początku było OK, pusta plaża, ale potem pojawiły się skały. Pojawiły się dość szybko, bo tempo galopu miała dość szybkie, delikatnie mówiąc.
Właśnie dlatego mądrze jest czasem spojrzeć w przód. Zachować czujność. Żeby zdążyć zahamować albo zmienić kurs.
Gdy życie toczy się w zawrotnym tempie, gdy twój koń popędził do przodu (wszystko jedno, czy było to twoim czy jego, kosmosu pomysłem) - najpierw myślisz o tym, żeby nie spaść, o swoim tu i teraz, ale potem spójrz, czy nie pakujesz siebie (i innych, na przykład konia), w kłopoty. Myśl o tym tu i teraz, które nadejdzie za chwilę. Zaraz, ale może dopiero jutro czy za rok. To pozwoli ci lepiej o nie zadbać, gdy nadejdzie.
***
W niby wykonujemy jedną asanę na raz, ale w planach mamy przecież całą sekwencję. Koncentrujemy się na jednej asanie, tej obecnej, ale mniej więcej wiemy co nas czeka. W ashtandze sekwencja pomyślana została tak, że jedne pozycja przygotowuje (ciało, umysł) do kolejnej, a także do tej, która nastąpi za trzy pozycje. Warto więc być tu i teraz i świadomie być w asanie, bo wtedy kolejna będzie lepsza, przyjemniejsza, skuteczniejsza. Warto więc też myśleć o tej kolejnej.
Podobnie działa karma. Nie zatrzymuje nas tak błyskawicznie, jak skały na plaży czy kapotanasana, ale w końcu przecież mąci. To, co robisz teraz, ma wpływ na to, jakim człowiekiem, z jakim życiem będziesz za chwilę.
Zawsze kiedy jest dobrze, a ostatnio jest mi znacznie lepiej niż dobrze, myślę o tym, że każdy poprzedni moment, każda mikro- i makrodecyzja, każde „tak” i każde „nie”, pojedyncza praktyka i pojedyncza asana, doprowadziły mnie do momentu, do miejsca w którym jestem teraz. Na macie i w życiu. Teraz akurat ten moment, to miejsce dość mi się podoba. A nawet bardzo. Bywa jednak inaczej. Gdy jest skomplikowanie, też myślę, że wszystko, co zrobiłam (tapas), ale też, czego nie zrobiłam (aparigraha) doprowadziło mnie do momentu, miejsca, w którym jestem. Na macie i w życiu. I mogę to odkomplikować. Zrobić coś, żeby niedługo już być w nowym, lepszym momencie i miejscu. Czasem wystarczy podnieść wzrok, dostrzec skały i zmienić kierunek lub wyhamować. Czasem trzeba czegoś więcej - podnieść siebie i przeciwnie, przyspieszyć, nie zmieniając kierunku. #onedaydaily but #onelifelifely.