Zmianofobia
Czy chcesz przetestować nową wersję Facebooka? Nie, nie chcę. Albo dobra, chcę. Naciskam „ok”, ale po kilku minutach się wycofuję. Poddaję się przy pierwszej próbie wyszukania funkcji, którą w starej wersji wykonywałam na autopilocie.
Zmiany są straszne.
Zmiany są ekscytujące. Ekscytujące, gdy dzieją się na własnych warunkach. Wyprawa solo do Indii, nowe mieszkanie, nowa praca, nowy partner. Można je pokochać, gdy można je kontrolować - przynajmniej trochę. Zmiany są straszne gdy zdarzają się niespodziewanie: złe wyniki badań, podwyżka czynszu czy śmierć męża. Oczywiście, w szerszej perspektywie potrafię dostrzec, że nawet takie zmiany mają sens i nie są wcale takie koszmarne, ale… to trwa. I nawet, kiedy umysł, z całą swoja zgromadzoną wiedzą, z doświadczeniem wielu lat jogi, medytacji, warsztatów rozwojowych, książek i samego życia, podpowiada, że nawet gdy jest źle, to jest dobrze - zmiany bywają straszne.
Pojawia się bolesna pustka w brzuchu. Rozważania, jak mogłoby być, a nie było. Rozważania, co teraz będzie, gdy nie będzie.
Zmiany są trudne. Akceptuję je powoli. Przyszły niespodziewane, nie poddały się kontroli. Ale ja mogę kontrolować mniej więcej swój plan dnia i nie odpuszczać codziennej praktyki. Ona pomaga w zaakceptowaniu zmian i sama też zmienia. Nie tak strasznie, bo nie tak niespodziewanie. Mniej więcej wiem, co zrobię jutro na macie, a czego nie. I nawet jeśli nastawiam się na spontan w stylu powitania słońca i zobaczymy co dalej, to przez większość czasu mam wpływ na to, co dalej. Nawet jeśli się decyduje na nową, nieznaną mojemu ciału pozycję, to nie jest ona aż tak nieznana, bo przygotowywałam się do niej latami.
To, na co nie mam wpływu jest często (albo zawsze) najcenniejszym doświadczeniem. I to zarówno nieoczekiwane zaplecenie się w żółwiu, czy podejście dłońmi do stóp w mostku. Także kontuzja jest cenna. Także nieudane stanie na głowie. I konstatacja, że znów muszę zrobić krok w tył.
Ale czy na pewno chcę wypróbować nową wersję Facebooka? Nową wersję mojego życia? Nie chciałam, ale nikt mnie nie posłuchał. Czy muszę przetestować nową wersję Facebooka, nową wersję życia? Obawiam się, że tak. Mam nadzieję, że tak jak informację o tym, że ziemia nie jest płaska, nie wszystkie niedziele są handlowe i nie ma już foliowych torebek za darmo w supermarkecie - także tę zmianę da się udomowić. Atak zmianofobii minie i… jeszcze będzie przepięknie.