W trakcie realizacji
Jak tam twoje postanowienia noworoczne? Moje nijak, bo ich nie było. Tylko wcześniej, podczas pełni i przesilenia 22.12 zapisałam całą kartkę cudów, których sobie życzę. Złożyłam ją na ołtarzu po to tylko, żeby kilkanaście dni później modlić się o niespełnienie.
Przynajmniej niektórych z nich. Na szczęście, jak mówi wiedźma Anja, cuda wydarzają się tylko tym, którzy są gotowi. Gotowi wziąć odpowiedzialność za konsekwencje tych cudów.
Więc mam nadzieję, że na niektóre nie jestem gotowa i los, Bóg, Wróżka Zębuszka, święty Mikołaj czy Antoni już się spostrzegli i mieli niezły ubaw z mojej nieodpowiedzialności. I palca do spełniania cudów zapisanych na mojej kartce nie przyłożą.
A było ich dużo, bo za przykładem wiedźmy Anji, postanowiłam być pazerna. Byłam pazerna i nadal jestem, ale też pokorna. Dostałam po nosie. Dostałam po ego. Okazało się bowiem bardzo szybko, że moja kreatywność (wydawało mi się, niemała) to nic w porównaniu z kreatywnością losu, Boga, mojego Anioła Stróża, Przewodników i tych tam, świętych Mikołajów i Wróżek Zębuszek. Okazało się też, że moja intuicja (w którą też wierzyłam mocno) nie jest aż tak przenikliwa. Cuda zaczęły się dziać, ale nie te, o które prosiłam. Karma wróciła, ale niedokładnie tak, jak się spodziewałam. To znaczy dokładnie tak, jeśli chodzi o przeżycia, ale dokładnie inaczej jeśli chodzi o źródło tych przeżyć. Czyli? Trochę tak, jak osoba marząca o fois gras, dostaje w prezencie serek wegański z nori Vegesióstr. Doznania smakowe i tu, i tu, cudowne. A przy okazji serek jest cudem dla kilku gęsi, które dzięki niemu cudem uniknęły śmierci dla fois gras, więc radość podwójna, potrójna, a nawet poczwórna.
W ustalaniu celów coachingowych często pyta się klienta (czasem siebie): jak chciałbyś się czuć po osiągnięciu celu? Co jeszcze (poza realizacją tego konkretnego celu) możesz zrobić, żeby tak się poczuć? Bo okazuje się, że do nirwany prowadzi wiele ścieżek. W jednej z wielu szkół można zdać maturę. Dom wybudować z widokiem na jezioro to lub tamto.
Nirwanę, maturę i dom mam. A przynajmniej widzę już jak majaczy w oddali. Jezioro też jest. Rok zaczął się cudownie, choć nie dostałam fois gras.
Czy warto więc było zapisywać tę kartkę? Warto. Czy warto ustalać sobie cele, nawet jesli się ich nie spełni? Robić postanowienia noworoczne, by potem z nich zrezygnować? Pisać kartki i modlić się o niespełnienie? Czemu nie? Postanowienia, cele, marzenia, intencje, sankalpy, mapy marzeń dają nam energię. I moc, pozwalając uwierzyć, że jesteśmy skuteczni, że mamy wpływ. Napełniają radością z tego, że może być jeszcze lepiej. A potem tę energię, poczucie mocy i radość możemy wykorzystać na… cokolwiek. Na przykład na życie według innego scenariusza. Takiego, który przygotował nam los/Bóg/ który stał się nieprzewidzianym przez nas efektem karmy. Joga uczy elastyczności. Także marzyć można elastycznie. I cieszyć się elastycznie z tego, co mamy. Ser wegański jest cudownie smaczny. Jeziora piękne i na Mazurach i w Kanadzie.
No więc? Jak tam twoje postanowienia noworoczne? Moje są co roku takie same. Postanawiam w Nowym Roku czuć się tak, jak lubię się czuć. A jak to zrealizuję? Jakoś zrealizuję. Albo pozwolę, by samo się zrealizowało.